Najważniejszą rzeczą, o jakiej marzy większość Polaków po osiągnięciu pełnoletniości, jest zakup własnego mieszkania. Chęć usamodzielnienia się jest w tym wieku bardzo duża. W końcu jest to czas podejmowania studiów, znajdowania pracy, a niekiedy nawet zawierania związków małżeńskich. Młody człowiek odczuwa wtedy bardzo silną potrzebę wzięcia swojego życia we własne ręce. Często zmusza go do tego sytuacja w domu rodzinnym. Jeżeli nie ma dobrych relacji z rodzicami, to wejście w dorosłość może odczuwać, jako szansę na wyrwanie się z toksycznego środowiska. Inną kwestią jest, że czasami rodzice bywają nadopiekuńczy i z obawy o przyszłość dziecka, próbują opóźniać jego decyzję o opuszczeniu domu. Związane jest to zwykle w pewnym stopniu z syndromem pustego gniazda, czyli niechęcią rodziców do porzucenia swojej dotychczasowej roli opiekunów i zajęcia się własnymi sprawami.
Najczęściej osoby świeżo po ukończeniu szkoły średniej, a nawet absolwenci studiów, nie mają na tyle dużych oszczędności, aby pozwolić sobie na zakup mieszkania. Zdarza się, że na kilka lat muszą powrócić do domu rodzinnego i zająć się poszukiwaniem pierwszej pracy. Coraz więcej młodych ludzi zdaje sobie jednak sprawę, jak ważne jest odkładanie pieniędzy na przyszłość. Takie osoby podejmują pierwszą pracę już w wieku 17 lat. Pracują również na studiach zdobywając doświadczenie w zawodzie lub w gorzej opłacanych, nie wiązanych z przyszłym zawodem pracach. Ważne jest, że nierzadko odkładają dużą część swoich zarobków na oprocentowane konta oszczędnościowe. Postępując w ten sposób, w wieku 25 lat mają już za sobą prawie 8 lat zbierania pieniędzy, na przykład na wymagany wkład własny do kredytu hipotecznego. Kiedy już uzbierają wymagane 10% wartości wymarzonej nieruchomości, zaczynają poszukiwanie mieszkania na sprzedaż. Wynajem cieszy się mniejszym zainteresowaniem ze względu na związane z nim koszty. Ceny wynajmu są na tyle wysokie, że praktycznie za te same pieniądze można by opłacać ratę kredytu mieszkaniowego.
W chwili, gdy młode osoby zaczynają na poważnie przeglądać oferty mieszkań na sprzedaż w Internecie, często następuje zderzenie ich oczekiwań z rzeczywistością. Nagle okazuje się, że oszczędności nie wystarczą na zakup nieruchomości w centrum miasta. Do tego wiele osób myśli, że będą mogły sobie pozwolić na zakup mieszkania z rynku pierwotnego. Niestety często okazuje się, że nie tylko muszą się dodatkowo zadłużyć u rodziny, ale także, że jedyne na co je stać, to małe mieszkanko na peryferiach, do tego jeszcze z rynku wtórnego.
Ceny nowych mieszkań w atrakcyjnych lokalizacjach są ogromne. Ogólnie do wysokich cen nieruchomości przyczynili się nie tylko spekulanci, ale również osoby, które zaciągając kredyty we frankach szwajcarskich, zakupiły po kilka mieszkań naraz w celu przeznaczenia ich na wynajem. Po latach okazało się, że zamiast wysokich zarobków z wynajmu, mają tylko problem z rosnącymi ratami kredytów. W związku z wysokimi cenami osoby poszukujące mieszkania na sprzedaż muszą liczyć się z tym, że będą musiały obniżyć swoje oczekiwania co do jego lokalizacji oraz powierzchni.
Zakładając jednak, że dana osoba dysponuje odpowiednią kwotą na zaciągnięcie kredytu hipotecznego, ma ona kilka możliwości na zorientowanie się w lokalnym rynku nieruchomości. Po pierwsze może popytać wśród znajomych i kolegów z pracy, czy ktoś nie słyszał o jakimś ładnym i w miarę tanim mieszkaniu na sprzedaż. Sposób ten ma tę zaletę, że dobrzy znajomi nie polecą raczej mieszkania, w którym jest pleśń i które wymaga generalnego remontu. Po drugie w Internecie jest wiele stron, na których można znaleźć ogłoszenia ze zdjęciami i planem oferowanych mieszkań. Tradycjonalistom pozostaje skorzystanie z usług agencji nieruchomości lub przeglądanie ogłoszeń w specjalnych gablotach lub w prasie. Jeżeli już trafi się na odpowiednie mieszkanie, to należy się szybko decydować. Atrakcyjne oferty mają to do siebie, że zawsze znajdzie się na nie chętny. Przy odrobinie wytrwałości i przy dostosowaniu swoich oczekiwań do rzeczywistości, każdy w końcu znajdzie swoje wymarzone cztery kąty.
