Porcelana antyki, porcelana antyki, porcelana antyki. Tak przepiękna porcelana możnych panów i wielkich dam fascynuje nas, rozbudza emocje i niemałą ciekawość. Tak kto nie chciałby mieć tych przepięknych rzeczy.
Otóż zacznijmy od początku. Myślę, że nie tylko ja odnoszę takie wrażenie, że wraz z wejściem do sklepu z antykami czuję się jakbym cofała się w czasie. Oczywiście zależne jest to od wyposażenia sklepu. Tak zależne jest to od wyposażenia sklepu. Jeżeli przeważają, jest dużo więcej rzeczy na przykład z dziewiętnastego wieku, czuję się jakbym właśnie cofnęła się do dziewiętnastego wieku. Cofnęła się aż o dwieście lat wstecz. Jeżeli przeważają, jest dużo więcej rzeczy z dwudziestego wieku, czuję się jakbym właśnie cofnęła się do dwudziestego wieku. Cofnęła się o ponad sto lat wstecz i widziała obie Wojny Światowe.
Ale wróćmy do głównego tematu, porcelana, porcelana, porcelana antyki. Otóż pewnego dnia wracałam z zajęć i przechodząc obok sklepu z antykami zaciekawiłam się. Bardzo mi się podobały witryny tego sklepu. Nie mogłam nie ulec urokowi przeróżnych rzeczy, które widziałam na owej przepięknej wystawie. A więc nie tracąc czasu i nie zastanawiając się zbyt długo weszłam do środka i zaczęłam się rozglądać i to co zobaczyłam zachwyciło mnie. Nie słowo „zachwyciło mnie” chyba niedostatecznie oddaje mój podziw, mój zachwyt, niedostatecznie oddaje to co czułam będąc tam na miejscu i mając okazję podziwiać przepiękne antyki. Można rzec bez cienia przesady, że zaparło mi dech w piersiach. Widziałam łyżki i widelce z początku dwudziestego wieku oraz talerze porcelanowe i filiżanki z początku dwudziestego wieku jak również z początku dziewiętnastego wieku. Tak, tak, tak dla mnie to było niesamowite przeżycie. Dla mnie to było coś wspaniałego. Może nie wszyscy się ze mną zgodzą, może nie wszyscy czują to co ja i nie muszą czuć. Przecież jedni są wrażliwi na to inni na co innego. Ale ja piszę o swoich wrażeniach bez zbędnej przesady. Po prostu byłam zachwycona porcelaną z poprzednich epok i tyle. Miałam ochotę kupić sobie albo talerzyk albo którąś z tych przepięknych filiżanek (najlepiej zarówno talerzyk jak i filiżankę lub nawet dwie byłoby kupić) ale niestety nie dysponowałam odpowiednimi funduszami na zakup owych rzeczy. Nie było mnie stać nawet na jedną z nich, czy to talerzyk czy to filiżankę. Po prostu były dla mnie za drogie, ale bardzo chciałabym sobie kupić taką porcelanę.
Gdybym kupiła sobie taką filiżankę z początku dwudziestego lub nawet jeszcze dawniejszą, filiżankę z początku dziewiętnastego wieku byłabym bardzo szczęśliwa i zawsze patrząc na nią przypominałaby mi się jej niezwykłość i czasy z których pochodzi.
Z antyków które posiadam mogę pochwalić się sztućcami, łyżką i widelcem. Zarówno łyżka jak i widelec pochodzą z początku dwudziestego wieku i nie da się nie zauważyć, że dość znacząco różnią się od tych, które obecnie posiadamy. Od tych które obecnie są produkowane oraz bez problemu możemy znaleźć i każdym hipermarkecie. Zarówno mój widelec jak i moja łyżka są większe i cięższe od tych produkowanych obecnie. Ja osobiście nie mam nic przeciwko temu chociaż zdaję sobie sprawę, że dla innych mogło to by być niemałą niedogodnością, ponieważ przyzwyczailiśmy się do lżejszych i nieco mniejszych sztućców. Moje sztućce (zarówno łyżka jak i widelec) są bogatko zdobione i wygodnie mi się nimi je. Zawsze gdy jest coś do jedzenia szukam swoich sztućców. Mogłabym zjeść innymi, ale wolę swoje. Lubię bardzo mój duży widelec, na który nakręcam dużo makaronu. Zwłaszcza jedzenie spaghetti tym widelcem jest cudowne jak i powolne zajadanie zupy moją dużą łyżką. Moje sztućce różnią się zdecydowanie od innych w szafce w kuchni swoim pięknym wyglądem. Być może wcześniej zanim pojawiły się w sklepie z antykami posługiwał się nimi jakiś hrabia, bogaty właściciel ekskluzywnego butiku, jakiś polityk czy fabrykant, a może jakaś szlachcianka czy wielka dama. Nie wiem tego i zdaje się, że już nigdy się nie dowiem. Wiem jedno są ludzie dla których antyki są prawdziwymi skarbami.